Na naturalnym nic nie dostałam na pęknięcie, czekaliśmy na moją owulacje i po 5 dniach z włączonym progesteronem transfer. Nie miałam nacinanej otoczki. 2gi mrozak na cyklu naturalnym dał ciążę. Cyklu sztucznego nie miałam (bo to chyba nie to samo co zaraz po stymulacji). Ale czułam się fatalnie bezpośrednio po punkcjaxh.

#462 971 I mysle ze terminy po prostu pokazują skale problemu nieplodnosci, bo boryka sie z nia cora więcej par Ja dziś dzwoniłam do swojej kliniki i byłam przekonana, że będzie trzeba długo czekać na wizytę, tymczasem dostałam termin na środę to dla mnie zdecydowanie za wcześnie, ale pójdę i popytam, co i jak, żeby zdecydować, czy będziemy próbować transferować drugi zarodek czy rozważymy odddanie do adopcji. (Może moja klinika nie jest po prostu taka oblegana). reklama #462 972 Jakie badania będę musiała powtórzyć przed transferem, gdyż moje tracą już ważność ? Pamiętacie może? Mam nadzieję że nie dna w kierunku chlamydii bo dlugo czekałam... Niestety nie wiem, ale myślę, że cała wirusologia z krwi i wszystkie wymazy, sama będę pytać teraz na wizycie, żeby wiedzieć na przyszłość. Jak oczekiwanie na informację o zarodkach? Ja pamiętam, że dla mnie to było bardzo trudne. #462 973 Długo się nie odzywałam ale, w środę mam wizytę w celu sprawdzenia endometrium A także będziemy ustalać termin transferu #462 974 Dziewczyny od czego zależy czy dostanie sie hiperki czy nie bo czytam i czytam i to aż niesamowite. Niektóre dostają hiperki po punkcji 13 komórek a inne nie dostają hiperki wcale po punkcji 30 !!! Jak to możliwe i o co chodzi. Panicznie sie boje hiperki.... Mam amh endometrioze i hiperinsulinemie więc niby chyba marne szanse abym hiperki dostała ale nigdy nic nie wiadomo. Jestem stymulowana bemfola 225 i orgalutranem. Hej mi się wydaje że tu duża rolę odgrywają leki jakie lekarz przepisze ja w pierwszej procedurze miałam 20 jajek i miałam hiperke oraz transfer odroczony a przy drugiej też miałam 20 jajek i nie miałam hiperki transfer świeży i udany #462 976 Hej mi się wydaje że tu duża rolę odgrywają leki jakie lekarz przepisze ja w pierwszej procedurze miałam 20 jajek i miałam hiperke oraz transfer odroczony a przy drugiej też miałam 20 jajek i nie miałam hiperki transfer świeży i udany Jakie miałaś leki w 1 a jakie w 2? #462 977 Oj kochana nie pamiętam pierwsza procedurę miałam 6 lat temu druga w sumie w styczniu ale też nie pamiętam za bardzo ale napewno teraz miałam mniej leków napewno teraz miałam gonapeptyl a reszty nie wiem musiałabym sprawdzić w papierach ale obecnie jestem na urlopie #462 979 U mnie 4 dzień stymulacji. Mam troszke bóle podbrzusza ale właściwie przycendometeiozie zawsze mam w 1 połowie cyklu i takie lekkie nabrzmienie w dolnej części brzucha. To dobrze czy za mało objawów czy dojdą? reklama #462 980 Niestety nie wiem, ale myślę, że cała wirusologia z krwi i wszystkie wymazy, sama będę pytać teraz na wizycie, żeby wiedzieć na przyszłość. Jak oczekiwanie na informację o zarodkach? Ja pamiętam, że dla mnie to było bardzo trudne. Trzymam się myśli, że jak nie dzwonią to jutro usłyszę piękne wieści, czekam na okres a on nie chce przyjść w sumie to tak pewnie do tygodnia czasu ma prawo pewnie przyjść po punkcji trzymam się ale jest mi ciężko, tym bardziej że ja nawet nie dostałam informacji o komórkach jajowych tylko o wzgórkach jajonosnych, myślę że jak by było źle to by dzwonili , nie czekaliby do srody...

Dzień dobry wojowniczki ️ ️ „Tylko od nas zależy, czy będziemy ubożsi o jeden dzień, czy też bogatsi o to, czego w nim dokonaliśmy. – Agnieszka Lisak Lubię takie dni jak te 😍 Oby dzisiaj były same dobre wiadomości 🥹💐 @lisek.29 wizyta po nieudanym transferze @Alia119 transfer @s.ols3404

#465 821 Cześć dziewczyny. No i dostałam @, czyli mój cykl trwał 17 dni i idąc 8 dnia już byłam po owulacji mimo tego pęcherzyka 15mm i test owulacyjny 4 dc wskazywał dobrze. Zastanawiam się teraz, co zrobić, bo lekarz na pewno będzie chciał mnie wrzucić na sztuczny znowu, bo powie, że mój naturalny cykl jest nieprzewidywalny. Oczywiście nie zgodzę się na sztuczny po tym rozregulowaniu i nieudanej próbie na sztucznym. Ale mam pytanie, czy wiecie albo możecie spytać swojego lekarza, zwłaszcza te dziewczyny co brały sildenafil, czy może być inny lek, bo ten jest na receptę. W aptece powiedziała mi farmaceutka, że np. maxigra ma ten sam skład i jest bez recepty i jeszcze jakiś jeden. Czy brałybyście na własną rękę na enndo? Jeśli tak, to od którego dc? Jak chcesz miec na naturalnym a taki dziwnie cykl w tym miesiacu byl to albo bym teraz probowala z lekarzem wylapac owulacje. Choc z Twoim moze byc to trudne widzac co zrobil w poprzednim mcu albo poczekaj jeden mc, zeby wrocil poprawny cykl bo pewnie rozlegulowal sie po punkcji... albo zmien lekarza. Na pewno nic nie bralabym na wlasna reke. reklama #465 822 Jak chcesz miec na naturalnym a taki dziwnie cykl w tym miesiacu byl to albo bym teraz probowala z lekarzem wylapac owulacje. Choc z Twoim moze byc to trudne widzac co zrobil w poprzednim mcu albo poczekaj jeden mc, zeby wrocil poprawny cykl bo pewnie rozlegulowal sie po punkcji... albo zmien lekarza. Na pewno nic nie bralabym na wlasna reke. Dzięki Już jestem w desperacji i chwytam się wszystkiego. Idę w czwartek do niego i jak mi nic sensownego nie powie, to pójdę do innego lekarza. Ja po punkcji miałam normalny cykl. Ten cykl przygotowawczy do transferu z estrofemem mi rozwalił naturalny. Liczę, że już ten wróci do normy. Jak miałam estrofem i lekarz stwierdził, że już nic nie będzie z tego, to poprostu kazał wziąć już duphaston przez 7 dni i tyle. Cykl trwał 24 dni (ja mam 31 dniowe). Nie wiem, czy tamten pęcherzyk pękł, może przetrwał i stąd takie zaskoczenie. Zacznę robić testy na owulację juz od 3 dc, żeby samej cokolwiek wiedzieć. #465 823 Dzięki Już jestem w desperacji i chwytam się wszystkiego. Idę w czwartek do niego i jak mi nic sensownego nie powie, to pójdę do innego lekarza. Ja po punkcji miałam normalny cykl. Ten cykl przygotowawczy do transferu z estrofemem mi rozwalił naturalny. Liczę, że już ten wróci do normy. Jak miałam estrofem i lekarz stwierdził, że już nic nie będzie z tego, to poprostu kazał wziąć już duphaston przez 7 dni i tyle. Cykl trwał 24 dni (ja mam 31 dniowe). Nie wiem, czy tamten pęcherzyk pękł, może przetrwał i stąd takie zaskoczenie. Zacznę robić testy na owulację juz od 3 dc, żeby samej cokolwiek wiedzieć. To moze ten estrofem, a pozniej duphason tak rozlegulowaly... tak jak mowisz, ten pecherzyk mogl zostac na nastepny cykl. W tym cyklu sie obserwuj. Jak wroci do normy to za mc nic Cię nie powinno zaskoczyc #465 824 Lekarz mowil ,że 6 będzie zapłodnionych, nowlasnie ciekawe ile u mnie będzie dojrzałych. Będziesz 1 czy 2 zarodki brac do transferu ? A jak się czułaś po punkcji ,bo ja się cholernie boję tego uspienia i wybudzania Powiem Ci, że czułam się cudownie od początku do końca, owszem czułam brzuch, ale to jest do wytrzymania, gadałam tylko Głupoty po narkozie ale to chyba każdy ❤ trzymam kciuki eij Fanka BB :) #465 825 Dziewczyny, czy zdążyło się Wam zemdleć w ciąży? Ja nie mam żadnych objawów ciążowych, czuje się bardzo dobrze, normalnie pracuje a wczoraj rano robiąc śniadanie zemdlałam... I to nie tak na 15 sekund jak piszą w internecie tylko tak ma dłużej, nie mogli mnie dobudzić a później leżałam jak wrak bez siły przed prawie 4 godziny... Martwię się tym, mam w piątek wizytę więc o tym powiem... Ja kiedyś prawie zemdlałam na spacerze. Na szczęście zdążyłam usiąść na ławce i jakoś przeszło #465 826 Zapisałam się jeszcze na usg piersi, jestem bardzo ciekawa co powie lekarz w piątek, dziewczyny robilybyscie na moim miejscu testy owulacyjne czy dać sobie spokój jak bedzie monitoring ? 8dc to piątek 11dc będzie w poniedziałek, a wtedy zazwyczaj mialam owulacje co myślicie? #465 827 Zapisałam się jeszcze na usg piersi, jestem bardzo ciekawa co powie lekarz w piątek, dziewczyny robilybyscie na moim miejscu testy owulacyjne czy dać sobie spokój jak bedzie monitoring ? 8dc to piątek 11dc będzie w poniedziałek, a wtedy zazwyczaj mialam owulacje co myślicie? Jeśli to ma być transfer na cyklu naturalnym to nawet będziesz musiała badać LH i progesteron, żeby wiedzieć dokładnie kiedy ta owu była więc ja bym robiła. #465 828 Jeśli to ma być transfer na cyklu naturalnym to nawet będziesz musiała badać LH i progesteron, żeby wiedzieć dokładnie kiedy ta owu była więc ja bym robiła. Będą mi sprawdzać z krwi na wizycie #465 829 Czyli transfer robi się w dzień owulacji ? Myślałam że po, bo na świeżym to robią jak już urośnie zarodek czyli po punkcji 3-5dni (czyli 3-5dni po owulacji ?) reklama #465 830 Czyli transfer robi się w dzień owulacji ? Myślałam że po, bo na świeżym to robią jak już urośnie zarodek czyli po punkcji 3-5dni (czyli 3-5dni po owulacji ?) Na cyklu naturalnym transfer robi się po n-dniach odpowiadających wiekowi zarodka, czyli przykładowo owulacja w niedzielę, transfer w piątek dla 5-dniowej blastocysty. Chociaż na tym forum, które było niedawno w Mediolanie mój lekarz powiedział mi, że ostatnie badania pokazują, że nawet 1 dzień opóźnienia nie przekłada się na współczynnik żywych urodzeń.

U mnie niestety dramat, żadna z 7 komórek nie przerodziła się w blastocystę… wszystko na marne. Jestem załamana… Hej, jestem w tej samej sytuacji na 8 pobranych komórek zaplodnilo się 6, ale żadna nie dotrwała do blastocysty. Do wczoraj mialam nadzieję, że ostatnia przetrwała, ale
#465 781 Cześć. Mam pytanie: leczymy się w klinice invicta w Warszawie. Proszę, napiszcie tak uczciwie, - jaki to zarodek? Mamy takie dwa do odbioru... Taki nie mercedes. Z 5 doby? Ogólnie każdy zarodek, który dojdzie do 5 doby nie jest zły. Tu na forum jest sporo dzieci z tych wolniejszych blastek i też sporo tych gdzie komórki zarodka lub trofoblastu są określane 3. U Ciebie druga 3 oznacza, że komórki trofoblastu są luźno ułożone, zarodek ma teoryczycznie mniejsza szanse na implantacje, ALE jakby mu się udało to komórki zarodka są określone na 2, a to już całkiem całkiem dobrze Czyli warto próbować, a jak macie takie dwa to może warto pomyśleć, żeby dwa podać na raz. reklama #465 782 Taki nie mercedes. Z 5 doby? Ogólnie każdy zarodek, który dojdzie do 5 doby nie jest zły. Tu na forum jest sporo dzieci z tych wolniejszych blastek i też sporo tych gdzie komórki zarodka lub trofoblastu są określane 3. U Ciebie druga 3 oznacza, że komórki trofoblastu są luźno ułożone, zarodek ma teoryczycznie mniejsza szanse na implantacje, ALE jakby mu się udało to komórki zarodka są określone na 2, a to już całkiem całkiem dobrze Czyli warto próbować, a jak macie takie dwa to może warto pomyśleć, żeby dwa podać na raz. Jestem teraz na wyjeździe i nie mogę tego sprawdzić, ale wydaje mi się, że są z trzeciej doby (maksymalnie z czwartej). Nie pamiętam, do procedury in vitro podchodziliśmy pod koniec 2017, transfer w styczniu 2018 Pod koniec 2019 roku mieliśmy transfer zarodka, który się "nie przyjął". Ogólnie było 5, 2 w 2018 (mamy bliźniaki), 1 w 2019 - poprosiłam celowo o najsłabszy, że w razie gdyby się nie przyjął, to wtedy pozostałe 2 byśmy wzięli jednocześnie. Mija czas, mi coraz mniej odwagi zostaje, a BMI (mimo, że naprawdę mało jem) jest coraz większe. Ale 35 lat już przekroczone... Chce się jeszcze wychować te dzieci... #465 784 Pewnie znajdziesz tutaj dziewczyny z każdej z tych klinik, w dodatku to jest tak, że zazwyczaj każdy chwali tą, w której mu się udało. Popatrz na ceny, na możliwości dojazdu do jednej i drugiej oraz na konkretnych lekarzy, którzy Cię interesują + jakie są do nich terminy. Bo są lekarze do których zapisy są już na przyszły rok. #465 785 Pewnie znajdziesz tutaj dziewczyny z każdej z tych klinik, w dodatku to jest tak, że zazwyczaj każdy chwali tą, w której mu się udało. Popatrz na ceny, na możliwości dojazdu do jednej i drugiej oraz na konkretnych lekarzy, którzy Cię interesują + jakie są do nich terminy. Bo są lekarze do których zapisy są już na przyszły rok. No właśnie do Gamety mielibyśmy bliżej i jest taniej, do Warszawy mamy sporo kilometrów, a i drożej by wyszło. Sama nie wiem... Niby jak bedzie się miało udać to sie uda po prostu, ale pewne rzeczy tez trzeba brać pod uwagę. #465 786 No właśnie do Gamety mielibyśmy bliżej i jest taniej, do Warszawy mamy sporo kilometrów, a i drożej by wyszło. Sama nie wiem... Niby jak bedzie się miało udać to sie uda po prostu, ale pewne rzeczy tez trzeba brać pod uwagę. Na pewno jest to coś co kosztuje bardzo dużo pieniędzy i wymaga dość częstych wizyt. Zawsze możesz się umówić na pierwszą wizytę i zobaczyć czy w ogóle lekarz ma na Was jakiś pomysł. Czy może trzeba jeszcze poszerzyć diagnostykę? Bo nie napisałaś tak na prawdę ile się leczycie i co już przeszliście. #465 787 29 ? O kurcze to nieźle wychodowalas ,u mnie 10 ale się okaże ile się będzie nadawało, ja chce 2 zarodki do transferu. To będziesz miała parę dni po mnie o ile u mnie będzie wszystko ok i będę miała świeży, poza tym hiperstymulacja to mi raczej nie grozi Będzie wszystko super , a ile zapladniacie? My mamy 3 zarodki na 5 dojrzałych komórek ♡ a chcieliśmy 8 zapładniać, tylko że 6 komórek u mnie było niedojrzałych #465 788 Na pewno jest to coś co kosztuje bardzo dużo pieniędzy i wymaga dość częstych wizyt. Zawsze możesz się umówić na pierwszą wizytę i zobaczyć czy w ogóle lekarz ma na Was jakiś pomysł. Czy może trzeba jeszcze poszerzyć diagnostykę? Bo nie napisałaś tak na prawdę ile się leczycie i co już przeszliście. Tak w wielkim skrócie: ja mam unormowana niedoczynność tarczycy, IO, która wprowadziłam w stan remisji, udało mi sie zrzucić 10kg, miesiączki regularne, cykle owulacyjne, mąż ma zaburzenia hormonalne (niskie fsh) przez co ma słabe nasienie. Przez okres ponad dwóch lat kiedy się staramy wyszła tylko jedna ciąża, która poronilam. Leczymy się u dr Salaty w Łodzi, dzięki któremu właśnie wyszły niektóre schorzenia, co nie zmienia faktu, że nasienie jest kiepskie i był Clostibegyt, były zastrzyki, ale nie udało się niestety trwale podnieść hormonów. Myślałam o znalezieniu innego dobrego androloga-endokrynologa, może znalazłby przyczynę, ale mąż chyba już za bardzo nie chce.. #465 789 Tak w wielkim skrócie: ja mam unormowana niedoczynność tarczycy, IO, która wprowadziłam w stan remisji, udało mi sie zrzucić 10kg, miesiączki regularne, cykle owulacyjne, mąż ma zaburzenia hormonalne (niskie fsh) przez co ma słabe nasienie. Przez okres ponad dwóch lat kiedy się staramy wyszła tylko jedna ciąża, która poronilam. Leczymy się u dr Salaty w Łodzi, dzięki któremu właśnie wyszły niektóre schorzenia, co nie zmienia faktu, że nasienie jest kiepskie i był Clostibegyt, były zastrzyki, ale nie udało się niestety trwale podnieść hormonów. Myślałam o znalezieniu innego dobrego androloga-endokrynologa, może znalazłby przyczynę, ale mąż chyba już za bardzo nie chce.. No to na pewno picsi czy inne dodatki są tutaj wyjściem ) czegokolwiek nie wybierzesz, trzymam kciuki, żeby się udało reklama #465 790 No to na pewno picsi czy inne dodatki są tutaj wyjściem ) czegokolwiek nie wybierzesz, trzymam kciuki, żeby się udało Tez mi się tak wydaje. Dzięki
Dzień dobry wojowniczki ️ ️ „Każdy dzień zaczynaj z czystym kontem. Rano sięgnij po białe płótno i codziennie maluj od nowa w zapamiętaniu, bez żadnych zmartwień, bez strachu.” Regina Brett @Ruda08 - szefowa ma transfer 🤪 31.07 - anulka36 wizyta przed stymulacją 02.08 - Devin transfer

Nagle widać brzuch. Nie, nie jest to brzuszysko, nie pojawiło się dlatego, że zjadło się za dużo pierogów. To jest brzuch z dzieckiem – można to zresztą łatwo odgadnąć. Na początku czujesz się tylko gruba i brzydka, bo ubrania już nie pasują. Ale najpóźniej w szóstym miesiącu ciąży wszyscy już rozumieją, co jest grane: tak, to mały współlokator! Jak dotychczas moje ciążowe doświadczenia w Niemczech i Polsce wydają się dość podobne. Ale zdarzają się czasem po tej stronie Odry rzeczy osobliwe. Po pierwsze, na ulicach jakoś mało ciężarnych. Studiowałam w Jenie. Stojąc raz w centrum miasta przez pół godziny, naliczyłam co najmniej dziesięć brzuszków – nie mówiąc już o tych kobietach, które jeszcze trudno rozpoznać jako ciężarne. Jena ma wysoki wskaźnik urodzeń – więcej niż dziesięć dzieci na tysiąc mieszkańców, znacznie powyżej średniej kraju (2014: 8,4). Mimo to mam tutaj, w Warszawie, szczególne poczucie, że jestem egzotyczna. Oczywiście mogę się mylić. Mieszkam na Śródmieściu, dzielnicy nie dość dobrze dostosowanej do zapotrzebowań rodzin z małymi dziećmi. Niewiele placów zabaw i przedszkoli. Rodziny bawią się outdoor na zielonych dziedzińcach. Tymczasem w Jenie codziennie po południu (o 16) – wędrówka ludów. Rodzice odbierają dzieci z przedszkoli. Wskaźnik urodzeń w Warszawie wynosi teraz ok. 11,3 na tysiąc mieszkańców. W całym kraju – 9,7 (dane z 2014 r.). W polskiej stolicy mamy zatem ponoć babyboom – rekord pobito już jednak w 2010 r. (11,6 dzieci na tysiąc ludzi). Najważniejsze jest uczucie, które taki utrzymujący się trend wywołuje: znajoma, która ma urodzić latem, zapisała się na poród w dwóch różnych szpitalach – ze strachu, że już nie będzie dla niej miejsca. Ale cały ten babyboom nie wpłynął na sposób traktowania kobiet w ciąży. Mówi się tutaj o „stanie błogosławionym”. A ponieważ błogosławieństwo jest tak szczególne, z ciężarnymi obchodzi się jak z surowym jajkiem – żeby błogosławieństwa nie uszkodzić. Zdecydowałam się zatem na jogę, coś zdrowego dla ciała. Najpierw szukałam „jogi dla kobiet w ciąży”, bo ta wydaje się najwłaściwsza, prawda? Szybko się okazało, że to jednak niemożliwe. Po pierwsze, w Warszawie w zasadzie nie ma szkół jogi, które oferują kursy dedykowane kobietom w ciąży. Po drugie, te rzadkie kursy, które są w programie, odbywają się w szalonych godzinach: o 11 rano, o Wszystkie kobiety pracujące mają więc problem. Taki dokładnie, że nikomu nie przychodzi do głowy, że kobieta w ciąży może zechcieć pracować. Ma to na pewno związek z tym „stanem błogosławionym”. Ciężarne zwykle – jeśli to możliwe – wycofują się z życia publicznego. Dogadzają sobie w domu. Jedzą, co chcą. Nie stresują się pracą. Na przykład moja znajoma, o której była już mowa, pracowała w dziale marketingu pewnego dużego banku. Pracę przerwała dobre cztery miesiące przed wyliczonym terminem porodu. Od tego czasu rozkoszuje się życiem, czyta książki o niemowlętach, spotyka z koleżankami przy kawie, planuje amerykańskie imprezy typu „baby shower”. Nie pędzi przepełnionym metrem do pracy na ósmą rano. Nie prowadzi dyskusji z kolegami o jakiejś minionej prezentacji. Konferencje odbywają się bez niej. Czyli: ciąża jako pożądana przerwa od prawdziwego życia? Mój fizjoterapeuta w Warszawie mówi: to w Polsce normalne. Wielu ginekologów – tłumaczy – przepisuje kobietom zwolnienie lekarskie długo przed terminem porodu – pod warunkiem, że pacjentki ciągle otrzymują pensję. Dlaczego? Bo komplikacji i ryzyka w czasie ciąży nie sposób wykluczyć. – Kto to może przewidzieć? – zastanawia się Michał. – Pracodawcy nie chcieliby brać za to odpowiedzialności. Dlatego kobiety w tym szczególnym stanie nie są w swoich firmach mile widziane – mówi mi Michał. Jasne, w Niemczech kobiety w wieku 25-35 lat mają podobne problemy, gdy szukają stałego zatrudnienia. Zastrzeżenia są te same. Ale w praktyce między Kolonią, Kilonią i Konstancją kobiety nie urlopują na kilka miesięcy przed porodem. Może to i ładny model. Ale skutek jest taki, że całe społeczeństwo odzwyczaja się od ciężarnych. Stają się w pewnym momencie bardzo egzotyczne i tak rzadko się je spotyka, że trzeba je dopieszczać. Polski wskaźnik urodzeń pozostawia wiele do życzenia, zwłaszcza w porównaniu z europejską normą. Kobiety oczekujące dzieci traktuje się bardzo delikatnie. Słyszą często: „Jak się czujesz…?”. Pytania wypowiadane tym specjalnym, niższym tonem. „Oj, oj, masakra to wszystko…”. Przestraszonymi spojrzeniami zrywają się z miejsca dwudziestolatki w tramwajach i mamroczą: „Och przepraszam, nie zauważyłem…”. Można powiedzieć, że kobiety w ciąży są traktowane tak, jakby były chore. Czy „stan błogosławiony” oznacza automatycznie, że trzeba tylko leżeć z nogami wyciągniętymi do góry? Lekarze, którzy przepisują kilkumiesięczne – często niepotrzebne – zwolnienia, wspierają tę perspektywę. I sprawiają, że ludzie faktycznie zapominają o tym, co istotne – że dziecko rośnie samo. Rozpieszczanie kobiet sprawia, że całe to „błogosławieństwo”, cały ten cud narodzin urasta do absurdu. Tymczasem dziecko wszystkie składniki odżywcze otrzymuje od matki. Pozostaje w brzuchu pod ochroną, rozwija się z każdym tygodniem. Moje właśnie otwiera oczy po raz pierwszy. Dotyka nosa rękami i ćwiczy (sport uprawia?). Co robią ci, którzy uczynili z ciąży pewien rodzaj sakramentu (czyli Kościół)? Nie wyprowadzają ludzi z błędu. Polski episkopat nie tłumaczy, że ciąża i poród są bardzo naturalne. Koncentruje się na aspektach drugorzędnych – jak „in vitro”, ta straszna metoda, tak nienaturalna… Co tu dodać? Pary, które decydują się na sztuczne zapłodnienie, chciałyby mieć dzieci i nie znajdują lepszego sposobu. Po prostu, naturalnie. Jeśli znajdzie się w Polsce zrozumienie dla in vitro, wtedy będzie można mówić o błogosławieństwie. * Ein zweifelhafter Segen Plötzlich hat man also einen sichtbaren Bauch. Nein, keinen Fettwanst, weil man zuviel Pierogi gegessen hätte. Sondern einen Babybauch, der auch als solcher zu erkennen ist. Zuerst hat man sich nur dick und hässlich gefühlt, weil die Klamotten nicht mehr passen. Spätestens im sechsten Monat aber können die Mitmenschen den gewachsenen Bauch richtig zuordnen: Ja, es ist ein menschlicher Mitbewohner! So weit, so ähnlich die Erfahrung in Deutschland wie in Polen. Und nun passieren eigenartige Dinge diesseits der Oder: Zunächst mal sieht man wenig schwangere Frauen auf der Straße. In Jena, wo ich studiert habe, stellt man sich einmal in die Fußgängerzone und zählt in 30 Minuten mindestens zehn Babybäuche. Von denen, die man noch nicht erkennen kann, ganz zu schweigen. Zugegeben, Jena hat eine hohe Geburtenrate. Mit über zehn Kindern pro 1000 Einwohner liegt sie deutlich über dem Bundesdurchschnitt (2014: 8,4). Trotzdem habe ich hier in Warschau besonders das Gefühl, ein Exot zu sein. Vielleicht, weil ich im Zentrum wohne und die dortigen Viertel es bisher nicht geschafft haben, sich familienfreundlich zu gestalten. Es gibt wenig Spielplätze und wenig Kitas. Das Familien-Outdoor-Leben ereignet sich höchstens auf den begrünten Innenhöfen der Häuserblocks. In Jena spielt sich dagegen jeden Nachmittag um 16 Uhr eine Völkerwanderung durch die Stadt ab, wenn die Eltern ihre Kinder von der Tagesbetreuung abholen. Im vergangenen Jahr kamen in Warschau 11,3 Kinder pro 1000 Einwohner zur Welt, das sind 1,6 mehr als im polnischen Landesdurchschnitt. Angeblich verzeichnet die Hauptstadt damit einen Babyboom, obwohl die Zahl 2010 mit 11,6 Kindern pro 1000 Einwohnern schon mal höher lag. Das wichtigste ist aber das Gefühl, das dieser anhaltende Geburtentrend auslöst: Eine Freundin, die im Sommer ihr erstes Kind bekommt, hat sich gleich in zwei Krankenhäusern für die Entbindung angemeldet – aus Angst, keinen Platz zu bekommen. Wie die Gesellschaft mit schwangeren Frauen umgeht, das hat dieser Boom allerdings noch nicht verändert. Man spricht hier, das habe ich gelernt, von „gesegneten Umständen“. Und weil ein Segen so etwas Besonderes ist, wird man von vorne bis hinten in Watte gepackt – auf dass der Segen nicht kaputt gehe. Ich beschloss, meinem Körper etwas Gutes zu tun, und ging mal zum Yoga. Eigentlich hatte ich den Vorsatz, zum „Yoga für Schwangere“ zu gehen. Dafür trägt der Kurs ja den Titel, damit Leute wie ich da hingehen. Es stellte sich aber schnell heraus, dass das nicht möglich ist. Erstens gibt es in Warschau fast keine Yogaschulen, die Schwangeren-Kurse anbieten. Zweitens finden diese wenigen Kurse zu den verrücktesten Zeiten statt: Morgens um 11, nachmittags um Wer einen Job hat, steht doof da. Und genau das ist offenbar nicht vorgesehen während der Schwangerschaft – arbeiten. Das muss mit den „gesegneten Umständen“ zu tun haben: Schwangere Frauen ziehen sich, wenn es möglich ist, aus der Öffentlichkeit zurück. Lassen es sich zuhause gut gehen. Essen, was sie möchten. Machen sich keinen Stress mehr mit der Arbeit. Etwa meine Freundin, die ich schon erwähnt habe: Sie werkelte im Marketing einer großen Bank. Gut vier Monate vor dem errechneten Geburtstermin hörte sie damit auf. Sie genießt seither das Leben, liest Bücher über Babys, trifft Freundinnen zum Kaffee, veranstaltet Babypartys. Sie hetzt nicht morgens um acht in der verstopften Metro zur Arbeit, sie diskutiert nicht mit ihren Kollegen in der Kantine über die letzte Präsentation, die Konferenzen finden ohne sie statt. Schwangerschaft als willkommene Pause vom echten Leben? Mein Warschauer Physiotherapeut sagt: Das ist normal in Polen. Viele Gynäkologen würden werdende Mütter bei Fortzahlung des Gehaltes von der Arbeit freistellen, lange vor der Entbindung – wegen möglicher Risiken und Komplikationen. „Wer kann denn etwas dagegen sagen?“, fragt Michał. Und: „Natürlich haben die Arbeitgeber keine Lust darauf.“ Deswegen seien Frauen in diesem bestimmten Alter bei den Unternehmen nicht gern gesehen. Auch in Deutschland haben Frauen zwischen 25 und 35 es schwer, einen festen Job zu finden. Die Vorbehalte sind dieselben. Aber: Die Praxis, schon Monate vorher in bezahlten Mutterurlaub zu gehen, gibt es zwischen Köln, Kiel und Konstanz nicht. Das mag auch eine Zeitlang ganz schön sein. Was es aber mit sich bringt: Die Gesellschaft entwöhnt sich immer mehr von schwangeren Frauen – sie sind auf einmal etwas ganz Exotisches. Etwas, das man wegen seiner Seltenheit hegen und pflegen muss. Schließlich lässt die polnische Geburtenrate – genau wie die deutsche – im europäischen Vergleich zu wünschen übrig, also behandelt man die Kinder-Erwarterinnen mit besonderer Vorsicht. Ständige Nachfragen „Wie fühlst du dich denn?“ mit dem Unterton „Oh je, das alles…“ gehören dazu, genau wie erschreckte Blicke von 20-Jährigen in der Straßenbahn, die aufspringen und mir ihren Sitzplatz anbieten und dazu etwas murmeln wie „Oh Entschuldigung, gar nicht gesehen…“ Man könnte auch sagen: Werdende Mamas werden behandelt, als hätten sie eine Krankheit. „Gesegnete Umstände“, heißt das automatisch „Füße hoch“? Die Ärzte, die monatelange – meist unnötige – Freistellungen unterschreiben, unterstützen diese Perspektive. Damit helfen sie, dass die Menschen etwas Wesentliches vergessen: Das Baby wächst von alleine. Und der Segen des „Wunders Baby“ wird durch all das Verhätscheln ad absurdum geführt. Das Kind holt sich alle Nährstoffe, die es braucht, vom Organismus seiner Mutter. Es ist im Bauch geschützt, jede Woche entwickelt es sich weiter. Meins öffnet diese Woche zum ersten Mal die Augen, es greift mit der Hand an die Nase und turnt in der Fruchtblase herum. Und die, auf deren sakralen Fundament die „gesegneten Umstände“ beruhen, machen nichts gegen die Irreführung der Menschen. Statt zu betonen, dass Schwangerschaft und Geburt etwas Natürliches sind, stürzt sich die katholische Kirche auf Randaspekte wie „in vitro“, ganz schrecklich, ganz unnatürlich. Was soll ich dazu sagen? Paare, die sich zur künstlichen Befruchtung entschließen, sind meistens Menschen, die sich Kinder wünschen und es nicht anders schaffen. Ganz einfach, ganz natürlich. Wenn man das endlich mal akzeptiert, spürt man auch den Segen des Babykriegens wieder.

Też się melduje po wizycie. Następna 20.10 W między czasie do zrobienia estradiol. Na następnej wizycie lh i TSH oraz biocenoza pochwy. I zobaczymy czy będzie jeszcze jedna wizyta, czy już zastrzyk. Jeśli zastrzyk , to po 5 dniach jadę po syna #1 Czytam sobie to forum. Tyle tu nas i już mam i jeszcze starających się, ale czy są tu mamy po lub w trakcie zapłodnienia in vitro? Zastanawia mnie, na ile otwarcie mówicie o tym waszym rodzinom, znajomym. Sądząc po ilości artykułów na ten temat nie jest to już temat tabu, informacji jest mnóstwo. Moja najbliższa kuzynka urodziła niedawno córeczkę tylko dzięki zapłodnieniu pozaustrojowemu w gdańskiej invicta i w naszej rodzinie wszyscy o tym wiedzą, ale już jej męża rodzicom nic na ten temat nie mówili, bo to mogłoby ich zdenerwować. Jak to zatem jest w Polsce z tą tematyką? reklama #2 Ja oczekuje na zabieg :-) #3 Ja tez czekam na zabieg IVF. Jezeli chodzi o nas, to powiedzielismy o tym rodzinie zupelnie otwarcie. Totalym przypadkiem najpierw dowiedzieli sie tesciowie, a dopiero potem moi rodzice. Nikt nie ma z tym zadnego problemu. Nie wiem czy przez to, ze w naszych rodzinach mamy sporo ludzi bezposrednio zwiazanych z medycyna ( ironia losu, bo przede wszystkim medycyna ginekologiczno-poloznicza), czy moze bardziej przez to, ze nasze rodziny nie sa religijnie-fanatyczne :-)<----- zart Tak serio, to mysle ze ludzie w dzisiejszych czasach, generalnie nie maja problemu z IVF. Kazdy kto wie cokolwiek na ten temat, rozumie ze nie ma w tym nic nieetycznego... Dla mnie IVF nie jest zadna ujma. Ciesze sie, ze moge skorzystac z "darow" postepu nauki. Mojemu dziecku (o ile nam sie uda), na 100% o tym powiemy. Mysle, ze bedzie z nas dumne, za sie nigdy nie poddalismy i walczylismy o nia/niego tak zaciekle Pozdrawiam i trzymam za nas (Invitrowe Staraczki) i za Was (Naturalne Staraczki) kciuki :-) #4 czesc jestem po zabiegu in vitro - transfer zarodków miałam 19 maja 2009r - więc dosłownie "przed chwilą":-). czekam teraz na potwierdzenie ciąży - 14 dni od zabiegu - czyli w Dzień Dziecka ) jeśli chodzi o to czy powiedziałam o tym komuś ... TAK wszyscy wiedzą z mojego najbliższego otoczenia i bardzo mnie wspierają, trzymają kciuki i pytają jak się czuje. Nie ukrywałam tego przed nikim i mówiłam zawsze otwarcie!! Dziś ten temat to żadne TABU - tak wiele par ma problemy z zajściem w ciąże. pozdrawiam WAS dziewczyny #5 czesc jestem po zabiegu in vitro - transfer zarodków miałam 19 maja 2009r - więc dosłownie "przed chwilą":-). czekam teraz na potwierdzenie ciąży - 14 dni od zabiegu - czyli w Dzień Dziecka ) trzymamy kciuki za pozytywny tescik moja kolezanka miała za pierwszym podejsciem do in vitro pozytywny test i teraz jest juz na półmetku ciąży życzę powodzenia! #6 czesc jestem po zabiegu in vitro - transfer zarodków miałam 19 maja 2009r - więc dosłownie "przed chwilą":-). czekam teraz na potwierdzenie ciąży - 14 dni od zabiegu - czyli w Dzień Dziecka ) jeśli chodzi o to czy powiedziałam o tym komuś ... TAK wszyscy wiedzą z mojego najbliższego otoczenia i bardzo mnie wspierają, trzymają kciuki i pytają jak się czuje. Nie ukrywałam tego przed nikim i mówiłam zawsze otwarcie!! Dziś ten temat to żadne TABU - tak wiele par ma problemy z zajściem w ciąże. pozdrawiam WAS dziewczyny Kochana, trzymam zacisniete kciuki do bialosci!!!! Dzien dziecka juz niedlugo i zycze Ci, zeby byl dla Ciebie tym najszczesliwszym dniem w zyciu. Czekamy na wiesci!!! Buzka #7 Czerwiec uznany jest przez Światową Organizację Zdrowia za miesiąc poświęcony problemom niepłodności partnerskiej. Z tej okazji oraz w związku z ze zbliżającym się terminem otwarcia nowej placówki INVICTY postanowiliśmy zaproponować Państwu program promocyjny "IN VITRO BEZ RYZYKA"TM. Wiemy, że wiele par rezygnuje z leczenia niepłodności obawiając się ponoszenia wysokich kosztów przy braku gwarancji powodzenia terapii. Program IN VITRO BEZ RYZYKATM pozwoli Państwu Spełnić Wasze Marzenie bez ponoszenia ryzyka finansowego w przypadku niepowodzenia leczenia. Za zabieg in vitro zapłacicie Państwo tylko wówczas, gdy leczenie zakończone zostanie sukcesem - w przypadku stwierdzenia ciąży. W Klinice INVICTA od 40% do 60% par przystępujących do programu zapłodnienia pozaustrojowego uzyskuje upragnioną ciążę. Taką skuteczność oferują jedynie najlepsze ośrodki leczenia niepłodności na świecie. Program "IN VITRO BEZ RYZYKA"TM rozpoczynamy 1 czerwca 2004 roku. Promocja trwać będzie do końca grudnia 2004 roku. Program "IN VITRO BEZ RYZYKA"TM skierowany jest do Pań w wieku nieprzekraczającym 36 lat (w szczególnych przypadkach 38 lat), u których poziom FSH oznaczany w surowicy krwi w 1-3 dniu cyklu mieści się w zakresie normy, a w nasieniu partnera obecne są żywe plemniki. Jeśli spełniają Państwo w/w wstępne kryteria zapraszamy na wizytę kwalifikacyjną do programu "IN VITRO BEZ RYZYKA"TM do naszej Kliniki. W przypadku niezakwalifikowania się do programu nie poniesiecie kosztów wizyty. Każda kwalifikacja do "IN VITRO BEZ RYZYKA"TM dotyczy tylko jednego programu leczenia. W przypadku pomyślnej kwalifikacji do programu, który zakończy się niepowodzeniem, możliwość kolejnej próby warunkowana jest ponowną kwalifikacją u lekarza prowadzącego. Szczegółowe informacje dotyczące kwalifikacji i rejestracji pacjentów dostępne są na stronie oraz na terenie INVICTY. Informacje można również uzyskać pod numerami telefonów +48 602466270 oraz +48 600430808. Wszelkie pytania prosimy przesyłać na adres: invitro@ Realizacja programu IN VITRO BEZ RYZYKATM w Trójmieście: pobyt Państwa ogranicza się do 1 jednodniowej wizyty kwalifikacyjnej oraz 6-11 dniowego pobytu w Gdańsku, którego termin ustalany jest z lekarzem prowadzącym podczas pierwszej wizyty wizyta kwalifikacyjna wiąże się z zaplanowaniem całego dnia w Trójmieście. Rano należy zgłosić się do Kliniki w celu wykonania wymaganych badań laboratoryjnych oraz pobrania ankiety. Wizyty kwalifikacyjne mają miejsce w godzinach popołudniowych, można więc w wolnym czasie skorzystać z uroków Starego Miasta w Gdańsku, walorów uzdrowiskowych Sopotu oraz zalet rekreacyjnych Gdyni. Można również w tym czasie wypełnić ankietę dotyczącą historii leczenia niepłodności. w Klinice istnieje możliwość uzyskania informacji dotyczących miejsc noclegowych w Trójmieście (tel./fax do sekretariatu +48 58 76 314 76, strona internetowa #8 Program "IN VITRO BEZ RYZYKA"TM rozpoczynamy 1 czerwca 2004 roku. Promocja trwać będzie do końca grudnia 2004 roku. To chyba juz delikatnie jest "po ptokach" ? #9 A tak wogole kobity, to moze bysmy troche ten watek rozwinely i zrobily z niego forum o IVF ? Nie ma jeszcze takiego watku, a przeciez jest wiecej niz kilka ktore sa zainteresowane tematem itd ? reklama #10 A tak wogole kobity, to moze bysmy troche ten watek rozwinely i zrobily z niego forum o IVF ? Nie ma jeszcze takiego watku, a przeciez jest wiecej niz kilka ktore sa zainteresowane tematem itd ? Ja jestem za Szczegolnie, ze dzis dostalam list z kliniki. W ciagu 18 tygodni bedziemy miec zabieg. Dwie proby mamy za darmo. Nie moge sie doczekac!! Oszalalam ze szczescia :-)
Hej dziewczyny, szczególnie te z Warszawy, czytałam, że prezydent Waszego miasta ogłosił, że w nowopowstałego Warszawkim Instytucie Zdrowia Kobiet zagwarantowana będzie kompleksowa opieka zdrowotna warszawianko w tym całkowicie bezpłatna procedura in vitro. Nie wiem czy to kiełbasa przedwyborcza
Dzień dobry wojowniczki ️ Trzymamy kciuki za wgryzanie się Kropków w nowe Życzymy cierpliwości 9 miesięczne domki Mamuś wszystkim oczekujących na wyniki i wizyty. Ruszamy do boju po nasze szczęścia. Czekamy na pozostałe dziewczyny i spełnienie największego marzenia każdej z nas bycia mamą. Trzymamy kciuki za same dobre wiadomości Shake it up baby, twist and shout Będzie sie działo! Kochana za dziś , ten dzień należy do Ciebie Za betę do nieba musi ktoś w końcu ściągnąć zły czar tego tygodnia powodzenia i dawaj znać jak wyniki niech się dzieje , niech będzie pięknie - beta @Pola0702 - weryfikacja bety @Emmka87 - wizyta po transferze @Marta3130 - wizyta serduszkowa @aniasiwa 2022-01-12 frustratio – termin porodu ️ 2022-07-17 laChance - termin porodu ️ 2022-21-08 Dzoannna - termin porodu ️ 2022-16-09 Nelka85 - termin porodu ️ 2022-29-09 Magda 1234 - termin porodu 2022-04-10 Miętowa25 - termin porodu 2022-28-10 Orchidea33 - termin porodu 2022-11-11 Sherlook - termin porodu 2022-11-06 Kocka - termin porodu Urodziny: kate_p7 Justi92 Olusja1987 Mirka30 bazylia128 Śliwka12345 Per Em Liliana87 Aduś16 Ananasowa93 Czarna1985 Wesoła_Aga Kasia2247 Miętowa25 Riddikulus Netiaskitchen Waleczna36 Cappuccinko1988 Fredka84 Candygirl600 KarolaJ 24. 05 pauli890 Gonia0605 Ruda06 Madame JS klaudiaanita Cikulinka Wiórka Camilleka Brakujemiwiary Artemida 90 Laurka2019 Melania_1407 Kolendra29 Pchełka216 Monikao777 Kachar Lola83 magda_lena85 Anulka36 ladypink81 Emilia17 Gonzi KarolinaJ79 katherinnn Tasza Nadzieja xxx HAPPY End-y ️ kate_p7 & Przemek nieagatka & Lili Netiaskitchen & Maksik nieagatka & Inka Dokita30 & Kubuś 2020 Artemida90 & Wiktorek 2020 E-lenna& Nikodemek Alicja90 & Leo i Maja 2020 Laurka2019 & Milenka Netiaskitchen & Oskarek Smętna30 & Igorek Aaaanna & Marysia Curly87 & Marcelinka & Michałek anett96 & Pola i Adaś Mala0494 & Franio Kiwibanan & Hania 2021 Ananasowa93 & Marysia 2021 Bazylia128 - Natalka Czarna1985 & Małgosia Margoolcia & Staś KarolinaJ79 że & Ania klaudiaanita & Michalinka Karo20 & Franio & Leoś Waleczna30 & Zosia Mirka30 & Maya katarzyna86 & Adaś 2021 Ania. Wiosenka & Helenka Pola87 & Juleczka Ewunka & Wiktoria Kasiekt & Michalinka 2021 – kate_p7 & Sabinka i Janinka – Kolendra29 & Zosia – Agata32! & Włodek – Doraaa & Leoś 2021 - Pchełka216 & Natalka – Joasek & Aleksander – annemarie & Matteo – Aduś16 & Borysek - Emilia17 & Oliwka – Per Em & Lilianka - Iva80 & Helenka - Nowa1981 & Milenka - Biedroneczka28 & Lilka - kaapo &c córeczka -DagLer & Lea - Szyszka99 & Martynka - fredka84 & Kajtuś -Justi92 & Hania - Kachar & Lidka -bazylia128 & Basia 2022-03-14 AgiG – córeczka - Eij & Dagmara i Dominik - Martusia33& Weroniczka - Hanksa & Staś Miłego dnia gJQa25. 140 292 325 203 378 287 382 15 220

babyboom kto po in vitro